Fotografuję od zawsze, czyli już naprawdę długo. Zacząłem jeszcze w czasach, gdy jedynie istniały aparaty analogowe – dla mnie to były czasy wyłącznie czarno-białe. Aby uzyskać odbitkę, trzeba było najpierw wywołać negatyw, a potem w łazience przemienionej w ciemnię wykonać powiększenie, korzystając z powiększalnika i różnych chemikaliów. Na koniec pozostawało jedynie wysuszenie zdjęcia w specjalnej suszarce i gotowe.
Potem pojawiły się slajdy. No i kolor. No może kolor to dużo powiedziane. Bo slajdy ORWO wywołane w Fotonie dawały raczej nieprzewidywalne rezultaty. Aby je pokazać robiliśmy specjalne pokazy, potrzebny był rzutnik i najlepiej specjalny ekran. Gdzieś te sprzęty jeszcze mam, chyba trzymam je tylko z sentymentu.
Następny etap to negatywy i odbitki kolorowe. W sumie trzeba było tylko zrobić zdjęcie i zapłacić. Rezultaty nie zawsze były zadawalające choć w miarę upływu czasu coraz lepsze. Sprzęt był coraz lepszy i fotolaby też. Ten etap trwał długo. Zostało nam po nim potężna ilość albumów ze zdjęciami i negatywów.
Potem przyszła era fotografii cyfrowej. Na początku jako ciekawostka i raczej jak uzupełnienie odbitek. Wtedy fotografia się przecięła też z moim zawodem, komputer stał tak samo ważnym elementem procesu jak aparat. Wywołując negatywy zacząłem zamawiać też skany zdjęć na CD. Zaczęło się pokazywanie zdjęć na komputerze jako alternatywy do odbitek.
W pewnym momencie pojawiły się na tyle dobre aparaty cyfrowe że lustrzanka analogowa poszła na szuflady. Zdjęć zaczęło się robić naprawdę dużo, bardzo dużo.
A potem tak trochę historia zatoczyła koło, skanuję zdjęcia sprzed wielu lat i wracam do czasów kiedy zaczynałem swoją przygodę z fotografią.
Uważam że zdjęciami należy się dzielić. Stąd ta strona, która obok tej “oficjalnej” części ma trochę albumów przeznaczonych dla rodziny i znajomych.